„Molon Labe” to wezwanie, które nie traci na aktualności. Jego przesłanie można streścić w dwóch słowach: walcz i nie...
- W koszyku nie ma jeszcze produktów
- Wysyłka
- Razem 0,00 zł
Powstanie Warszawskie 1944
Powstanie Warszawskie 1944
1 sierpnia 1944 r. o 17.00 (tzw. godzina „W”) wybuchło w stolicy Polski powstanie Armii Krajowej przeciwko niemieckim okupantom. Stłumione po 63 dniach bohaterskiego oporu Powstanie Warszawskie jest w Polsce obiektem niemal kultu. Toczące się od 1944 r. niezwykle nieraz emocjonalne dyskusje wokół decyzji o wznieceniu Powstania nie mogą przesłonić tragedii powstańców i ‒ zwłaszcza ‒ ludności cywilnej polskiej stolicy. Kto wie, czy nie było to najbardziej wstrząsające doświadczenie Polaków w okresie II wojny światowej.
Nikt nie kwestionuje karty chwały, jaką zapisali powstańcy, przez ponad dwa miesiące walczący w osamotnieniu o wyzwolenie miasta, podczas gdy Armia Czerwona od połowy września stała na prawym brzegu Wisły, a radziecka Kwatera Główna przez długi czas utrudniała nawet pomoc lotniczą aliantów dla powstańców. Do dzisiaj przy tym przeraża skala zbrodni i okrucieństw, jakich dopuścili się niemieccy okupanci podczas tłumienia powstania.
Wybuch Powstania był dla Hitlera pretekstem do wydania rozkazu o zagładzie miasta. Wprawdzie w ciągu kilku dni słabo uzbrojeni powstańcy (w szczytowym okresie do 40 tys. ludzi) opanowali większą część miasta, lecz 5 sierpnia inicjatywę przejęli Niemcy, którzy odtąd systematycznie wypierali powstańców z kolejnych dzielnic.
Od pierwszych dni Niemcy tłumili powstanie z niezwykłą brutalnością, kierując swą furię zwłaszcza przeciwko ludności cywilnej. Szacuje się, że z rąk niemieckich zginęło ok. 150-170 tys. warszawiaków, przy czym wcześniejsze szacunki mówiły nawet o 200 tys. zabitych i zamordowanych. Trwająca zaledwie kilka dni rzeź Woli (dzielnica Warszawy), w trakcie której Niemcy zamordowali w początkach sierpnia 1944 r. w bestialski sposób ok. 50-60 tys. mieszkańców, jest być może najbardziej przerażającym fragmentem tragedii polskiej stolicy. Okrucieństw wobec powstańców i ludności cywilnej Niemcy dopuszczali się podczas zdobywania kolejnych stawiających opór dzielnic Warszawy, zwłaszcza Starówki (ostatni obrońcy Starego Miasta przeszli kanałami do Śródmieścia). Nie oszczędzano rannych i pacjentów szpitali, mordowano ludzi szukających schronienia w kościołach.
Po kapitulacji powstańców i ewakuacji ze zrujnowanego miasta ludności cywilnej (ok. 500 tys., z czego 165 tys. trafiło na przymusowe roboty do Rzeszy, a część do obozów koncentracyjnych) specjalne oddziały niemieckie (Sprengkommando) przystąpiły do systematycznego niszczenia zabudowy. Ta z punktu widzenia wysiłku wojennego na wskroś nieracjonalna akcja jest kolejnym przykładem zaciekłości, z jaką niemieccy okupanci angażowali się w unicestwienie Warszawy. Ocenia się, że zabudowa miasta została zniszczona w ok. 80 proc., przy czym zabytkowa w 90 proc. Polska kultura bezpowrotnie straciła wiele dzieł sztuki, część archiwów, księgozbiorów.
Polityczne kontrowersje wokół powstania warszawskiego.
Powstanie Warszawskie to jedno z najtragiczniejszych wydarzeń w dziejach Polski XX wieku. Zakończyło się klęską głównie z przyczyn politycznych. J. Stalin odniósł się bowiem negatywnie do decyzji podjęcia walk o Warszawę. Zwycięstwo powstania przekreśliłoby jego plany zmierzające do uzależnienia Polski od Związku Sowieckiego. Podobne stanowisko zajęli polscy komuniści. Nie udzielono więc pomocy walczącej Warszawie. Powstanie upadło, stolica została zburzona, zginęły tysiące osób, pozostałą ludność wysiedlono. Jednakże w pamięci społeczeństwa polskiego Powstanie Warszawskie na zawsze pozostanie symbolem bohaterstwa i walki o niepodległość.
Powstanie nie miało szans powodzenia wobec polityki prowadzonej przez Stalina wobec Polski, skazującego podobnie jak Hitler, stolicę na zagładę. Znowu mamy tutaj współdziałanie sowiecko-niemieckie chociaż nie poparte tym razem żadnym sojuszem. Jednak pozostaje faktem, że wskutek działań obu dyktatorów Warszawa została zniszczona, a tysiące jej mieszkańców poniosło śmierć lub zostało wysiedlonych. Można powiedzieć, że dla decydentów powstania sytuacja była tutaj bez wyjścia i jakakolwiek decyzja miała swoje plusy i minusy. Pozostaje bez odpowiedzi pytanie: co by było gdyby powstanie nie wybuchło, jak wyglądałoby wejście Armii Czerwonej do Warszawy, jaki los czekał wówczas żołnierzy i działaczy Polskiego Państwa Podziemnego. Z drugiej strony nasuwa się pytanie, czy cena jaką przyszło zapłacić za walkę nie była zbyt wysoka. Te pytanie zadawane były od sierpnia 1944 r. i do dziś nie uzyskano na nie wyczerpującej i pełnej odpowiedzi.
Ewentualne zwycięstwo powstania przekreślało, a już na pewno utrudniało zaborcze plany Stalina wobec Polski. Poza tym zarówno Komenda Główna Armii Krajowej, jak i Delegatura Rządu RP na Kraj rejestrowały fakty represji dokonywanych przez organy bezpieczeństwa (głównie NKWD) wobec władz wojskowo-cywilnych Polskiego Państwa Podziemnego tak na Ziemiach Wschodnich, jak i położonych na zachód od Bugu. W tej sytuacji nie pozostawało nic innego jak otwarta walka wyrażająca dążenia do niepodległości i będąca jednocześnie przejawem podległości i lojalności wobec legalnego konstytucyjnego Rządu RP, nie uznawanego przez samozwańczą, narzuconą przez ZSRS władzę w postaci Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (PKWN).
Atmosfera, jaką wytworzyły środki masowego przekazu w Moskwie (wzywanie do powstania, o czym szerzej będzie mowa niżej), spodziewane represje niemieckie, niezbyt dokładna (z dzisiejszego punktu widzenia) orientacja militarna wpłynęły na podjęcie brzemiennej w skutkach decyzji. Strona sowiecka nie mogła więc być tym zaskoczona, skoro w końcu lipca 1944 r. uruchomiła w tym celu środki propagandy i tak płomienne wzywała do walki.
I tak wezwanie do powstania emitowane było na falach Radiostacji im. T. Kościuszki z Moskwy w audycji Związku Patriotów Polskich w dniu 29 lipca 1944 r. o godzinie 20.15:
Walczcie przeciwko Niemcom! Warszawa bez wątpienia słyszy już huk armat w bitwie, która wkrótce przyniesie jej wyzwolenie. Ci, którzy nigdy nie ugięli się przed przemocą Hitlera, przyłączą się znowu, jak w roku 1939, do walki przeciw Niemcom, tym razem do działania decydującego. Wyszkolona w ZSRR Armia Polska, wkraczająca teraz na ziemie polskie – łączy się z Armią Ludową, aby stworzyć Korpus Wojsk Polskich – zbrojne ramię narodu naszego w jego walce o Niepodległość. W szeregach jej znajdą się jutro również synowie Warszawy. Wraz z armią sprzymierzoną będą oni ścigać wroga na zachód oczyszczą ziemię polska z zarazy hitlerowskiej i zadadzą cios śmiertelny bestii imperializmu pruskiego. Dla Warszawy, która nigdy się nie poddała i nigdy nie ustała w walce, godzina czynu wybiła! Niemcy na pewno zechcą bronić się w Warszawie, szerząc nowe zniszczenia i mnożąc nowe tysiące ofiar. Nasze domy i gmachy będą zamienione w ośrodki oporu. Miasto Niemcy obrócą w ruiny, ludność wystawią na zagładę. Wywiozą wszelkie najcenniejsze dobro i obrócą w perzynę wszystko, co pozostawią za sobą. Toteż teraz sto razy bardziej niż kiedykolwiek nie wolno zapomnieć, że w potopie hitlerowskiej zagłady przepadnie wszystko to, co nie będzie ocalone czynem, że bezpośrednią czynną walką na ulicach Warszawy, po domach, fabrykach, magazynach nie tylko przyśpieszymy.
Wezwanie to było powtarzane kilkakrotnie. Apel wzywający do powstania nadawany był także przez tę samą radiostację 30 lipca 1944 r. o godzinie 15.00, 20.55, 21.55 i o 23.00. Pod wpływem tego apelu, Warszawska Rada Narodowa przygotowała w tym samym dniu odezwę:
„Do walki Warszawo!” Warszawa drży od huku kanonady artyleryjskiej. Wojska sowieckie zbliżają się już do Pragi, która tak ich czekała w 1939 r. (…). Ale Niemcy wyparci z Pragi niewątpliwie będą się usiłowali Bronić po drugiej stronie Wisły, w samej Warszawie (…). Wszak chwalą się otwarcie w swej prasie i w radio, że nie mając nadziei utrzymania Białegostoku w ciągu 6 dni palili i niszczyli zakłady przemysłowe, gmachy publiczne i domy mieszkalne w Białymstoku (…). Warszawianie! Do broni! Niechaj w całym mieście, w każdej dzielnicy powstaną polskie oddziały zbrojne. Niechaj cała ludność Warszawy skupi się wokół Warszawskiej Rady Narodowej, wokół oddziałów Armii Ludowej, wokół żołnierzy Polski Podziemnej i wespół z nimi atakuje wroga. Wypierajmy Niemców z ulic i dzielnic miasta! (…). Rybacy warszawscy, mieszkańcy Pragi, Pelcowizny, Powiśla i podwarszawskich okolic nadwiślańskich ! Pomagajcie formacjom Armii Czerwonej w przeprawie przez Wisłę, wyszukujcie łodzie, pomagajcie zbijać tratwy, wskazujcie brody!.
Z kolei 31 lipca w godzinach rannych samoloty sowieckie zrzuciły ulotki następującej treści:
Warszawiacy, na co czekacie. Na rozkazy od AK, które nie nadejdą. Armia Czerwona znajduje się u wrót miasta. Powstańcie, nie czekając, pomóżcie Armii Czerwonej.
Można też się zgodzić z opinią J. Nowaka-Jeziorańskiego, że Rosjanie dążyli do spowodowania powstania licząc, iż przy pomocy Polskiej Partii Robotniczej i Armii Ludowej zdołają chociaż częściowo opanować najważniejsze punkty w Warszawie m.in. Ratusz. Wówczas komunistyczna lewica wystąpiłaby w roli gospodarza. Tym należy tłumaczyć wspomniane apele i aprobatę podjętej walki w pierwszej dekadzie sierpnia 1944 r.
Tymczasem w końcu lipca 1944 r. do Warszawy zaczęły docierać informację o zbliżaniu się do stolicy czołgów sowieckich. W popularnej książce poświęconej batalionowi „Zośka” i „Parasol”, A. Kamiński pisał, że:
Myśliwce radzieckie pojawiają się często nad miastem, natomiast lotnictwo niemieckie zniknęło gdzieś, nie ma go. Koszary lotnicze na Rakowieckiej – puste. Patrol radziecki na czołgach podszedł dziś do skrajnych ulic Pragi!.
W. Bartoszewski zanotował:
31.VII.(…) Na odprawie sztabowej rozpoczętej o godzinie 17 w domu przy ul. Pańskiej 67 gen. Bór-Komorowski otrzymuje wiadomość, że według meldunków, które wpłynęły od płk. Montera” – wojska radzieckie nawiązały styczność bojową z Niemcami w rejonie Wiązowny, Miłosnej, Okuniewa i na zachód od Radzymina, a ostatnie umocnienia niemieckie przed Pragą zostały przełamane w rejonie Otwocka.
W niektórych opracowaniach podejmujących tematykę Powstania Warszawskiego można znaleźć opinię, iż meldunek Komendanta Okręgu Warszawskiego płk. /gen. Antoniego Chruściela („Monter”) z 31 lipca 1944 r., informujący o wejściu Rosjan na przedmoście praskie był przesadzony, nieścisły a nawet błędny. Oczywiście w ówczesnych warunkach wobec zmieniającej się szybko sytuacji frontowej, jest możliwa nieścisłość czy nawet niedokładność, ale dziś wiadomo, że były to sowieckie czołgi 2 Armii Pancernej gen. Siemiona Bogdanowa (ciężko ranny i zastąpiony przez gen. Aleksieja Radzijewskiego), które prowadząc działania wzdłuż szosy lubelskiej w kierunku Pragi, przemieszczały się na północ i północny zachód i właśnie przez obrzeża Pragi kierowały się na Wołomin i Radzymin (te dwa miasta zostały zajęte 30 lipca 1944 r., ale 2 sierpnia Radzymin zostaje ponownie przejęty przez Niemców). Tymczasem w literaturze często nie uwzględnia się tego faktu, nie tylko nie ustosunkowując się do tych wydarzeń, ale często pomijając je milczeniem.
Początkowo propaganda PPR, sowiecka i PKWN odnosiła się, przychylnie do powstania, sądząc, iż jest ono dziełem Armii Ludowej. W dniu 3 sierpnia 1944 r. Radiostacja im. T. Kościuszki, informowała o wywołaniu powstania przez żołnierzy Armii Ludowej, do której dołączyły się oddziały Armii Krajowej. Podobnie wypowiedziano się w tej samej rozgłośni 8 sierpnia. Organ Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego – „Rzeczpospolita Polska” po raz pierwszy wypowiedział się ostrożnie o powstaniu 5 sierpnia 1944 r. Ostatnie pozytywne głosy propagandy sowieckiej i PKWN zasadniczo przypadają na 11 sierpnia 1944 r.
Dopiero 13 sierpnia 1944 r. dziennik „Izwiestia” ogłosił oświadczenie TASS z 12.08.1944 r. odcinającej się od powstania:
W ostatnich dniach prasa zagraniczna zamieszczała wiadomości, z powołaniem się na gazety i rozgłośnie Polskiego Rządu Emigracyjnego, o powstaniu i walkach, które wybuchły w Warszawie 1 sierpnia na rozkaz emigrantów polskich z Londynu i trwają po dziś dzień. Gazety i rozgłośnie Polskiego Rządu Emigracyjnego w Londynie czynią przy tym aluzję, jakoby powstańcy w Warszawie pozostawali w kontakcie z dowództwem radzieckim, które nie okazało im należytej pomocy. TASS upoważniony jest do oświadczenia, że twierdzenia i aluzje prasy zagranicznej są albo rezultatem nieporozumienia, albo przejawem oszczerstwa pod adresem dowództwa radzieckiego. TASS jest poinformowany, że ze strony londyńskich kół polskich, ponoszących odpowiedzialność za wydarzenia w Warszawie, nie czyniono żadnych prób, aby zawczasu powiadomić i uzgodnić z radzieckim dowództwem wojskowym jakiekolwiek wystąpienia w Warszawie. Wobec powyższego odpowiedzialność za wydarzenia w Warszawie spada wyłącznie na polskie koła emigracyjne w Londynie.
Nie wiedziało o tym Naczelne Dowództwo Ludowego Wojska Polskiego, gdzie w myśl Rozkazu Nr 6 także z 13 sierpnia tr., podpisanego przez Naczelnego Dowódcę gen. broni - Michała Roli-Żymierskiego, Zastępcę Naczelnego Dowódcy – gen. dywizji Zygmunta Berlinga, Zastępcę Naczelnego Dowódcy do Spraw Polityczno-Wychowawczych – płk. Mariana Spychalskiego i Delegata Krajowej Rady Narodowej – Jana Czechowskiego, jest mowa o szybkim wyzwoleniu Warszawy:
Żołnierze ! Nadeszła chwila wyzwolenia naszej stolicy. Na was patrzy Warszawa, symbol pięcioletniej, nieugiętej walki narodu polskiego i jego okrutnych cierpień (…). Żołnierze! Przypadł wam wielki zaszczyt wzięcia udziału w walce o wyzwolenie Warszawy, o skrócenie męczarni mordowanych rodaków (…).
Przez pewien czas publikowanie tego rozkazu było zabronione. Nie wiedziano również, że Stalin 8 sierpnia 1944 r. odrzucił plan operacji podpisany przez marszałków: Gieorgija Żukowa (zastępcy głównodowodzącego – J. Stalina) i Konstantego Rokossowskiego (dowódcy 1 Frontu Białoruskiego). Zamierzali oni rozpocząć ofensywę 10 sierpnia 1944 r. Odrzucenie planu przez Stalina zbiega się z cytowanym oświadczeniem TASS.
Od tej chwili nastąpiła zmiana tonu sowieckiej i lubelskiej- pekawuenowskiej propagandy. Komentując oświadczenie TASS, Radiostacja im. T. Kościuszki informowała, że:
Od zwycięstwa Armii Czerwonej zależy wyzwolenie stolicy Polski (…). Tym silniej należy podkreślić zbrodniczą działalność Sosnkowskich i Borów, którzy wyzbyci zupełnie poczucia odpowiedzialności, bez skoordynowania z dowództwem sowieckim rozpoczęli akcję zbrojną Warszawie. Uczynili to po to, by podreperować swoja sanacyjna reputację (…). Moralna odpowiedzialność za te zbrodnie spada na faszystowskich awanturników, którzy powodując się żądzą władzy nie cofnęli się przed tak ryzykowną awanturą, jak wprowadzenie do walki ludności Warszawy.
Władze Polskiego Państwa Podziemnego szybko zauważyły wyciszenie walk za Wisłą. Już 5 sierpnia 1944 r. Delegat Rządu – Stanisław Jankowski („Sobol”) i Przewodniczący Rady Jedności Narodowej – Kazimierz Pużak („Bazyli”) skierowali depeszę do Premiera Stanisława Mikołajczyka, w której pisali:
Od chwili rozpoczęcia walki o Warszawę na jej przedpolu Armia Czerwona zaprzestała wszelkich działań bojowych. Kompletne zacisze trwa nawet obecnie, gdy już drugi dzień Niemcy ciężko bombardują z samolotów miasto. Słowem nie ma żadnej interwencji sowieckiej. To niezrozumiałe demonstracyjne biernie zachowanie się wojsk rosyjskich stojących kilkanaście km od Warszawy ma swoją wymowę polityczną, którą rząd winien poruszyć z czynnikami alianckimi, łącznie z premierem przebywającym w Moskwie. Sprawa jest nagła, a jej niezwłoczne wyjaśnienie konieczne ze względu na dalszy przebieg naszej akcji.
Na prośby przywódców zachodnich - premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla i prezydenta USA – Franklina Delano Roosvelta, domagających się m.in. zgody na dokonanie zrzutu i lądowanie samolotów USA w strefie radzieckiej, Stalin w dniu 22 sierpnia 1944 r. odpowiedział:
Wcześniej czy później każdemu będzie znana prawda o grupie kryminalistów (zbrodniarzy), którzy wdarli się w awanturę warszawską celem uchwycenia władzy. Ludzie ci wykorzystali dobrą wolę Warszawian rzucając wielu prawie nieuzbrojonych ludzi przeciw niemieckim armatom, czołgom i lotnictwu (…).
Do jedynego zrzutu amerykańskiego doszło 18 września 1944 r. dopiero wówczas Stalin wyraził na to zgodę. Powstanie chyliło się już jednak ku upadkowi. Nic więc dziwnego, że rocznicowy Rozkaz Nr 19 z 1 września 1944 r. podpisany przez Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego był pełen goryczy, żalu i przypomnieniem sojusznikom o walce żołnierza polskiego w obronie innych stolic europejskich:
Lud Warszawy, pozostawiony sam sobie i opuszczony na froncie wspólnego boju z Niemcami – oto tragiczna i potworna zagadka, której my Polacy odcyfrować nie umiemy na tle technicznej potęgi Sprzymierzonych u schyłku piątego roku wojny. Nie umiemy dlatego, gdyż nie straciliśmy jeszcze wiary, że światem rządzą prawa moralne. Nie umiemy, bo uwierzyć nie jesteśmy w stanie, że oportunizm ludzki w obliczu siły fizycznej mógłby posunąć się tak daleko, aby patrzeć obojętnie na agonię stolicy tego kraju, którego żołnierze tyle innych stolic własną piersią osłonili, lub wyzwolili wysiłkiem własnego ramienia.
Tymczasem Warszawa nadal czekała na pomoc. Niestety nie doczekała się jej mimo ograniczonych prób w postaci zrzutów brytyjskich, wspomnianego amerykańskiego oraz sowieckich z 13/14 września, plus działania lądowe od 10 września.
Warszawa nadal więc walczyła i ginęła. W końcu powstańcy musieli skapitulować. W nocy z 2 na 3 października 1944 r. podpisano w Ożarowie pod Warszawą układ o zaprzestaniu działań wojennych.
Wykorzystano fragmenty publikacji:
Autor: prof. dr hab. Stanisław Żerko “Powstanie Warszawskie 1944”.
Autor: Chrzanowski, B. (2018) „Polityczne kontrowersje wokół powstania warszawskiego. Podjęcie decyzji, reakcja Stalina i Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego”, Cywilizacja i Polityka, 16(16), s. 250–264.
Zostaw komentarz